Ciasta, ciasteczka, torty, bezy, muffiny.... krótko mówiąc uwielbiam:-)
Jeśli tylko mam chwilę czasu i przy okazji trochę weny, wtedy mąka, masło, cukier i jajka szybko zamieniają się coś co powoduje, że w całym domu unosi się cudny zapach. To "coś" najczęściej przybiera kształt kruchych ciasteczek :-)
Bywa jednak, że do mąki dodaję drożdży.. :-) Najczęściej wtedy gdy mam więcej czasu lub/i specjalną okazję. Przez długi, długi czas ciasto drożdzowe było tym czego unikałam jak ognia, bo zawsze wychodziło jakieś "nie takie". Wszystko zmieniło się wraz z nabyciem piekarnika z magiczną funkcją "wyrastanie" - piekarnik utrzymuje stałą temperaturę ok. 40 stopni - a w zamian ciasto rośnie wręcz popisowo.
Dzisiaj przy wydatnej pomocy mojego piekarnika udało mi się zrobić malutkie drożdżowe bułeczki, z powidłami śliwkowymi i kruszonką.
Przepis na ciasto drożdzowe jest właściwie tylko jeden - chociaż tak naprawdę każdy musi dopracować własny sposób jego wykonywania.
Mój wygląda następująco:
- pół kostki drożdży (ok. 50g)
- 3/4 szklanki letniego mleka (jakieś 180ml)
- 6 łyżek cukru
- 3 łyżki mąki
Drożdże kruszę i rozpuszczam w mleku z dodatkiem cukru. Następnie dosypuję mąkę, którą trzeba dokładnie rozmieszać. Taki zaczyn wędruje do piekarnika, żeby się trochę wygrzać ;-) Jeśli w piekarniku nie ma programu "wyrastanie" miskę najlepiej przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce.
W międzyczasie do miski w której później będę zagniatać ciacho wrzucam:
- 3 szklanki mąki (przesiewam)
- 6 żółtek
- 1 łyżka oleju
- cukier waniliowy bądź wanilinowy - zależy co mam w szafce z przyprawami ;-)
W tym samym czasie w rondelku rozpuszczam pół kostki margaryny.
Wyrośniety zaczyn przekładam do miski i zagniatam ciasto, na sam koniec dodaję przestudzony tłuszcz i zagniatam do czasu aż ciasto jest gładkie i nieprzykleja się do miski. Ciasto znowu wędruje w ciepłe miejsce i spokojnie sobie rośnie przez kilkanaście minut - czasami dłużej.
Wyrośnięte ciasto dzielę sobie na dwie, trzy części - z jednej robię bułeczki, pozostałe ciasto czeka na swoją kolej w ciepłym miejscu.
Ciasto rozwałkowuję na grubość ok 1 cm. i szklanką wycinam kółka na które nakładam trochę powideł śliwkowych - mniej więcej 1 łyżeczkę.
Tak przygotowane sklejam i układam na blaszcze - przykrywam ściereczką i w tym czasie robię następne.
Ponieważ dobre drożdżowe ciasto musi mieć kruszonkę - moje bułeczki też nią posypuję.
Kruszonkę przygotowuję i proporcjach 2:1:1
- 200 g mąki
- 100 g rozpuszczonego masła
- 100 g cukru
Bułki smaruję białkiem i posypuję kruszonką.
Piekarnik rozgrzewam do 180 stopni, bułki piekę ok 15-20 minut - w zależności od wielkości :-)
Świetnie smakują z mocną, czarną kawą!